lip 22 2002

Boże...


Komentarze: 2

Pan Szanowny wczoray się tylko odezwal, że może przyjedzie w środę, i żebym wyszla po niego na dworzec. Yezu, ale wymagania. Dzis cisza. Pewnie leży upity z kolesiami... <kaca leczy?>

Wczoray totalnie nie dość, że nudy, to jeszcze motka, bo nie wiem co robić. Sluchac serca czy rozumu???!!! Nie wiem sama. Wybralambym rozum, ale starsza mówi, żebym byla spontaniczna. Nie potrafie. Nie umiem wybrac.

Zwracam sie do Boga: Yezu, jeśli mnie slycszysz, daj jakiś znak, bym wiedzialam co wybrac. Być z nim jeszcze czy nie? Nie każ mi wybierać samej, bo wiesz, że moje wybory są zawsze do kitu, więc choć raz daj jakiś znak, bym wiedziala co robić! Blagam!!!

:'(((((((((

 

thrifty : :
22 lipca 2002, 14:00
Jezuuuuuuu...jak bym czytała siebie. wiem że to męczarnia i życzę żeby jak najszybciej się skończyła, żebyś dostala jakis znak, który upewniłby Cie albo o tym że to ma sens albo że trzeba to skończyć. a może pan szanowny sam ułatwi ten wybór. trzymaj się dzielnie:)
22 lipca 2002, 12:19
Co prawda, Bogiem jeszcze nie jestem :) ale myślę, że powinnaś sobie trochę bardziej zaufać. Errare humanum est - każdy popełnia błędy, każdemu się zdarza. A... sam Bóg dał Ci wolną wolę, żebyś mogła podejmować decyzje. Nie martw się, i trzymaj cieplo. Pozdrawiam!!!

Dodaj komentarz